
Zapowiedzi wydawnicze: kwiecień 2025
29/03/2025Czasem, gdy czytam coś wyjątkowego, czuję jak iskrzy, jak rodzi się pewna więź. Swoista nić zrozumienia prowadząca mnie przez zawiłe ścieżki labiryntu, w sercu którego stoi człowiek. Człowiek, który ten tekst dla mnie napisał. I wtedy przywiązuję się. Nie tylko do książki. Do samego autora. I czytam każdą kolejną przez niego napisaną. To przywiązanie ma specyficzny charakter. Bo ja obdarzam sympatią oraz wdzięcznością za to, że powstają kolejne książki. Czuję w piszącym bratnią duszę, nawet jeżeli to tylko takie wrażenie. Natomiast piszący o moim istnieniu nie wie zupełnie nic ponad to, że gdzieś tam jest ktoś, kto kupuje jego książki, bo wskazują na to dane od wydawcy. Taki układ to jest.
Zapraszam na kwietniową odsłonę Serii Pięciu:
Napiłabym się z Tobą kawy, ale się nie da.
I. Terry Pratchett – angielska herbatka
Sir, gdybyśmy się spotkali przy angielskiej herbatce, powiedziałabym panu o-bu-rzo-na, że 12 marca 2015 roku po moim policzku potoczyła się łza. Była niezwykle skonfundowana, bo nikt nie zapowiadał, że popłynie. Żadna inna łza jej też nie towarzyszyła, zatem nie bardzo wiedziała co robić. Samotna przebyła wyznaczoną trasę i zniknęła gdzieś na swetrze. To był jak dotąd jedyny raz, gdy poruszyła mnie informacja o śmierci kogoś, kogo nie znałam. Nie znałam, choć czytałam. Po wielokroć czytałam. Żal powstał w chwili, gdy dotarło do mnie, że to koniec. Że już nigdy więcej nie będzie, że nie przybędą kolejne paski kolorów wieńczących grzbiety serii na półkę. Dzień później weszłam w swój kolejny rok życia, ale ze świadomością, że już bez Pana, Sir. Towarzyszący Panu gość, słuchając mych słów oburzenia, tylko NIEZNACZNIE POKIWAŁBY CZASZKĄ.
II. Philip K. Dick – amerykańska kawa z wesołą posypką
Ten też zmarł w marcu, cztery lata przed moim zaistnieniem. Cóż. Drogi Philipie, spotykamy się w ciemnej kawiarence, z dala od ciekawskich spojrzeń, bo nie lubisz, gdy Ci się przyglądają. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym móc zapytać Cię o…, Philipie, przy stoliku obok popija kawę para wijących się macek… Tak. Ale wróćmy do tego, o co chciałam zapytać. O istotę człowieczeństwa. Już wiem, że jednak nie zapytam. Zbyt zbija mnie z tropu fakt, że w powietrzu kawiarni w asyście kolorowych wstążek dymu pływają rybki. Spoglądam na rozbawionego Ciebie, na Twoją minę, następnie na swoją filiżankę i zaczynam już rozumieć ten dziwny posmak kawy.
III. Camilo José Cela – hiszpańska café con leche w chmurach
Panie Markizie, gdyby było nam dane spotkać się przy kawiarnianym stoliku, byłoby to gdzieś przy calle Puebla w Madrycie. Pan z kawałkiem ciasta czekoladowego na widelczyku zdradziłby mi w tajemnicy, że są jeszcze dwie cechy skurwysyna, o których koniecznie powinnam wiedzieć. Ja zaś opowiedziałabym Panu, że ilekroć lecę samolotem, zawsze mam ze sobą Pana „Mazurka dla dwóch nieboszczyków”. Nie wsiadłabym bez niego do samolotu. To moja tradycja, mój symbol, mój osobisty zabobon. Jeśli kiedyś zginiemy w powietrzu, to razem.
IV. Georges Perec – francuskie makaroniki i milcząca kawa
Szanowny Panie, proszę się na mnie nie gniewać, ale myślę, że w przypadku spotkania z Panem, nie chciałabym rozmawiać. Poprosiłabym za to w kawiarni o największy stolik, jakim dysponują, by móc wysypać zawartość przyniesionego przeze mnie pudełka. Byłyby to czarno-białe puzzle. Dwa tysiące elementów. Po tysiąc z każdego koloru. I układalibyśmy sobie z nich całe życie. Bez słów. Bo po co w tak wyjątkowej chwili słowa. Wystarczy zrozumienie.
V. Julio Cortázar – Kawa w otoczeniu fam i kronopii
Julio. Siedzimy w kawiarnianym ogródku, jest piękna wiosna. Dookoła nas tańczą famy i kronopie, a ja myślę tylko o pokoju z fotelem. Ale nie tym, który stoi u Jacinta. Myślę o tym, który zrobił na mnie niegdyś tak kolosalne wrażenie za sprawą opowiadania „Ciągłość parków”, że zostałeś moim ulubieńcem. Tak, od tego się wszystko między nami zaczęło. I choć lata mijają, moje oddanie nie przemija. Wiesz, że dalej biegam w trampkach?
A TY? Z kim byś chciał/a napić się kawy, ale nie możesz?