
Boris Vian: Piana dni
14/02/2025
Simon Jimenez: Ptaki, które zniknęły
22/02/2025Seria Salsa – jedna z moich ulubionych. Relikt przeszłości, choć czasem udaje mi się znaleźć w antykwariatach jakiś brakujący jej element. Tej serii zawdzięczam moje pierwsze spotkanie z twórczością Javiera Maríasa. I śmiać mi się chce, gdy przypomnę sobie, jak X już lat temu, kompletnie nieświadoma tego, co mnie czeka, wrzuciłam do torby małą żółtą książkę, by sobie poczytać w drodze na uczelnię. W tramwaju. W porannym szczycie komunikacyjnym. W hałasie ludzkim. Jeśli znasz Maríasa, potrafisz dopowiedzieć sobie ciąg dalszy tej historii. Jeśli nie znasz, wyjaśniam, że nie byłam w stanie przebrnąć nawet przez pierwszą stronę powieści. A są na niej AŻ trzy całe zdania i połowa czwartego… (:
„Jutro, w czasie bitwy, o mnie myśl” jest wspaniała, choć prawda jest taka, że fabułę powieści da się zamknąć w kilku zdaniach. Jak to u Maríasa. Zatem Madryt. Victor Francés, umawia się na schadzkę z niedawno poznaną kobietą. Miły niezobowiązujący wieczór u niej w mieszkaniu. Mąż wyjechał, dziecko właśnie zasnęło, a kolacja była bardzo smaczna. Finał ma nastąpić w łóżku i następuje. Nim do czegokolwiek dochodzi, kobieta umiera w ramionach Victora. Mężczyzna ucieka z miejsca zdarzenia, nie chcąc stać się podejrzanym, nikt przecież nie wie o jego istnieniu. Jednak ciekawość zwycięża. W „Sercu tak białym” Maríasa bohater próbuje uciekać, w „Jutro, w czasie bitwy, o mnie myśl” jest odwrotnie. Tu bohater nie może się powstrzymać, ciekawość jest silniejsza niż zdrowy rozsądek, bo Victor świadomie pcha palce w ogień, próbując wyjść z pudełka przeciętności, choć zdaje sobie sprawę, czym może mu to grozić.
Proste? Proste. Wydawać by się mogło, że nic wyjątkowego.
Tyle że to Marías, który z prostego kawałka sznurka wyplecie Ci arras.
Zatem robi z tą prostą historią coś niezwykłego. Każdemu możliwemu aspektowi sytuacji nadaje jego indywidualny sens. Pierwszoosobowa narracja uwalnia strumień świadomości głównego bohatera, pozwalający spoglądać na wydarzenia jego oczyma, słuchać jego przemyśleń na każdy, nawet najbłahszy temat, który wyewoluował z tematu od niego istotniejszego. Królują emocje, przemyślenia, miejscami niezgodne z naszymi, dlatego chcielibyśmy wdać się w polemikę z Victorem, powiedzieć mu: stój, głupcze! Ale nie możemy. Nie możemy zareagować w żaden sposób. Możemy jedynie biernie przyglądać się wydarzeniom.
Głębokie przeżycia wewnętrzne człowieka, który znalazł się w wyjątkowej dla niego sytuacji. Tym, czym autor urzekł mnie wówczas – kiedy już darowałam sobie oczywiście czytanie jego powieści w zatłoczonym i głośnym tramwaju i podjęłam się tego ponownie, wieczorem i względnej akademikowej ciszy – był sposób, w jaki przedstawia wewnętrzną szarpaninę człowieka. Bo ludzie naprawdę tacy są, naprawdę myśli kotłują się w nich, galopują, przechodzą jedne w drugie niby bez sensu, a jednak z jakiegoś powodu i z jakimś sobie tylko znanym sensem. Działają skojarzenia, działa analiza sytuacji, działają wspomnienia, działają emocje, radości, obawy, strach.
Drobiazgowe opisy zatrzymanych w czasie scen i ich ustawienia niczym w spektaklu teatralnym. Zdania na pół strony i po wielokroć złożone. Przepiękny język, gęsty, przesycony treścią. Wymagający, wciągający, wymęczający, ale odwdzięczający się za poświęcane mu skupienie przepiękną opowieścią. Oceany myśli i morza dygresji. Jedenaście pauz na oddech. Literatura wysokich lotów. Literatura przepiękna. Czyli mój Marías.
Javier Marías – „Jutro, w czasie bitwy, o mnie myśl”, przełożył Carlos Marrodán Casas
wydawnictwo MUZA